ielu pisarzy uważa dopracowywanie za najtrudniejszy etap pracy nad tekstem. Edytor tekstu daje nam wprawdzie wrażenie, że napisany tekst od razu wygląda profesjonalnie, jakby był gotowy do druku. Niestety, jest to wrażenie złudne. Program komputerowy poprawi błędy ortograficzne, ale o stylistykę musisz zadbać sam. Jak sprawić, by tekst dobrze się czytało?
Na co zwracać uwagę podczas dopracowywania i jak to poprawić?
- Czasowniki mieć i być sprawiają, że zdania wydają się nudne, należy je więc zastąpić innymi wyrazami.
- Rzeczowniki odczasownikowe (np. pisanie, czytanie) odbierają tekstowi dynamikę, dlatego należy zastąpić je odpowiadającymi im czasownikami.
- Łańcuchy rzeczowników wynikające z nadużywania dopełniacza, np. sposoby wzbudzania zainteresowania widza należy zastąpić zdaniem podrzędnie złożonym lub równoważnikiem zdania, np. jak wzbudzić zainteresowanie widza.
- Łańcuchy przymiotników spowalniają tempo czytania, np. Była otwartą, spontaniczną, gadatliwą osobą. W zupełności wystarczy wybrać jeden z przymiotników.
- Przysłówki osłabiają czasami znaczenie poprzedzających je czasowników, np. szepnął cicho – w takim wypadku należy je usunąć.
- Zaimki osobowe (np. on, jego, jej) pozwalają na unikanie powtórzeń, ale nie należy ich nadużywać, gdyż zaciemniają sens zdania. Jeśli tak się dzieje, najlepiej rozbić zdanie na kilka krótszych zdań.
- Zdania o podobnej konstrukcji sprawiają, że tekst staje się nużący, dlatego należy je urozmaicić – więcej na ten temat w poście o zdaniach lewostronnych.
Aby dopracowywanie było efektywne, należy ponadto:
- zostawić tekst „do ostygnięcia”, po napisaniu pierwszej wersji tekstu w ogóle do niego nie zaglądać, by po kilku dniach spojrzeć na niego „na świeżo”.
- wydrukować sobie tekst przed korektą, gdyż z ekranu czyta się wolniej i mniej uważnie.
- opracować własny system znaków korektorskich i stosować go konsekwentnie, np. znak zapytania sugeruje niejasności w tekście.
- być bezlitosnym w kasowaniu, bez zastanowienia usuwać dłużyzny. Delete niech będzie Twoim ulubionym przyciskiem na klawiaturze.
- pracować nad tekstem jak nad olejnym obrazem: warstwowo (najpierw – surowe ujęcie, po nim bardziej dopracowane, wreszcie – jeszcze doskonalsze), do najbardziej kłopotliwych fragmentów wracać kilkakrotnie, ale z przerwami.
- czytać sobie własny tekst na głos: ucho jest bardziej wyczulone na niedociągnięcia stylistyczne w tekście. Jeśli tekstu będzie się dobrze słuchało, to będzie się i go dobrze czytało.
Zdjęcie: sxc.hu
Przeczytaj także:
Sekret dobrego stylu – zdania lewostronne
Sekret dobrego stylu – obrazowe czasowniki
Dobry wieczór. 🙂
Od dłuższego czasu zaglądam w głębiny tego bloga i cieszę się, że istnieje. Dzięki zamieszczonym tu wskazówkom mogę doskonalić swoje pisarstwo (kulejące niestety). W tym poście napisała Pani, aby przycisk Delete był naszym ulubionym. ;P Mam wrażenie, że ja go wręcz pokochałam. Czy jest na to jakaś rada? Aby po każdorazowym spojrzeniu na wcześniej napisany tekst nie kliknąć ikonki pliku i nacisnąć wspaniały Delete? To jest właśnie mój najgorszy problem, nie wierzę w swoje siły…
Pozdrawiam!
Najlepsza rada to: dać sobie czas:) W pisaniu, jak w każdym zawodzie, trzeba sporo przepracować, by zdobyć doświadczenie i osiągnąć taki efekt, na jakim nam zależy. Czasami trzeba napisać 10 słabszych zdań, by powstało jedno dobre albo 10 słabszych tekstów, by kolejny nas zadowolił. Wiara w siebie jest ważna, ale jeśli jest się perfekcjonistą, to sama wiara nie wystarczy. Bo nie wmówimy sobie, że jesteśmy zadowoleni z tekstu, który nie do końca się nam podoba. Trzeba po prostu dużo pisać i być cierpliwym:)
W pierwszej kolejności, pragnę podziękować za to, że prowadzi Pani tego bloga, jest wielce pomocny. A teraz do rzeczy. Jeśli chodzi o danie sobie czasu, to mam pytanie. Kiedy przestać poprawiać tekst? Słyszałem kiedyś, że są pisarze, którzy nie potrafią zakończyć redakcji, nieustanie wracają do tego, co napisali, poprawiają, szlifują; nawet kiedy już myślą, że tekst jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe, po miesiącu okazuje się, że coś jeszcze mogą w nim zmienić, coś jeszcze poprawić. Broniłem się przed zaliczeniem siebie to tejże grupy, ale ostatnio nie mam już takiej pewności. Prowadzę bloga, gdzie publikuję swoje opowiadania, wydałem kilka e-booków, większość tekstów redaguję maksymalnie trzy razy i czuję, że są dopieszczone, ale od kilkunastu lat (będzie już z 16) siedzę nad swoją powieścią (jest to mój jedyny tekst, który uważam za jeszcze nieukończony). Kiedy już myślę, że jest dobrze, po „ostygnięciu” znajduję coś do poprawki. Obecny „gruntowny remont” postanowiłem zrobić po odrzuceniu tekstu przez kilka wydawnictw, albo raczej po braku odpowiedzi. Przyznam, że po poprawkach powieść bardziej mi się podoba, ale skąd mam mieć pewność, że po załóżmy trzech miesiącach od ukończenia redakcji, nadal będę tak uważać? Czy jest możliwe popadnięcie w swego rodzaju obsesję, która będzie nas pchać do nanoszenia kolejnych poprawek, tym samym uniemożliwiając podzielenie się ze światem swoim dziełem?
Te trzy etapy poprawiania, o których Pan wspomniał, w zupełności wystarczą:) W dzisiejszych czasach czyta się zwykle szybko i niecierpliwie, więc bardzo szczegółowych dopieszczeń czytelnik może nawet nie zauważyć. Szesnaście lat to bardzo długo, choć istnieją teksty literackie, które powstawały nawet przez 20 lat:) Myślę jednak, że lepiej spróbować szczęścia w innych wydawnictwach. Milczenie ze strony kilku wydawnictw jeszcze o niczym nie przesądza. A w międzyczasie, może spróbuje Pan stworzyć nową opowieść… Odetchnie Pan od tamtej, nabierze dystansu i przekona się, czy istotnie trzeba jeszcze ją udoskonalać.