To nie zbieg okoliczności, że sztuki składają się z trzech aktów, słynne cytaty – z trzech myśli, a dowcipy mają trzech bohaterów. Jeśli umiejętnie użyjesz cyfry trzy, zdziałasz cuda. Poznaj sposoby, dzięki którym wykorzystasz magię cyfry trzy w opowieściach i zdaniach.
Spis treści:
Dlaczego cyfra trzy jest magiczna
Jak wykorzystać trójkę w opowieści
Jak wykorzystać trójkę w zadaniu
Dlaczego cyfra trzy jest magiczna
Łacińskie przysłowie mówi Omne trinum perfectum: wszystko, co złożone z trzech, jest doskonałe. (Zwróć uwagę, że w wersji łacińskiej przysłowie składa się z trzech słów). Co jest tak magicznego w liczbie trzy?
Ludzki umysł wszędzie doszukuje się wzorców, a najmniejsza liczba elementów wymaganych do tego, by taki wzorzec stworzyć to właśnie trzy. Mamy złudzenie, że oto posiedliśmy kwintesencję wiedzy, a ponieważ elementów jest tylko trzy, łatwo je zapamiętać.
Ponadto, w opowieściach, które czytaliśmy w dzieciństwie: baśniach, legendach i mitach trójka jest właściwie wszechwładna (np. dwóch rycerzy próbuje zabić smoka i zdobyć serce księżniczki, ale dopiero trzeciemu się udaje).
Od najmłodszych lat wyrabiamy w sobie poczucie, że przy pomocy cyfry trzy można właściwie wszystko wyjaśnić.
Jak wykorzystać trójkę w opowieści
Arystoteles pisał: „Całością jest to, co ma początek, środek i koniec. (…) Dlatego właśnie doskonale skomponowane fabuły nie powinny ani zaczynać się, ani kończyć w przypadkowym punkcie.”
Z trzech aktów składają się starożytne tragedie i współczesne filmy Hollywoodzkie. Początek i środek budują napięcie, zaś koniec je rozładowuje poprzez rozwiązanie albo zwrot akcji. Zamiast początek-środek-koniec moglibyśmy powiedzieć: zapowiedź – oczekiwanie – puenta albo podobne-podobne – różne.
Spójrzmy, jak to działa. Bohaterkami angielskiej opowieści ludowej są trzy małe świnki, które postanawiają zbudować dla siebie domy. Jedna buduje dom ze słomy, druga z drewna, a trzecia – najbardziej pracowita – z cegieł.
W okolicy pojawia się wilk. Bez trudu niszczy dom ze słomy, więc pierwsza świnka postanawia schronić się w drewnianym domku siostry. Ten jednak także pada ofiarą wilka. Wtedy wszystkie świnki chowają się w domu ceglanym, a wilk rozbił sobie o niego głowę.
Pierwsze dwie próby nie udają się, trzecia przynosi sukces. Wywołujemy konflikt – budujemy konflikt – rozwiązujemy konflikt. To szkielet nie tylko prostych historyjek, ale i 400-stronnicowych powieści.
Komicy wiedzą, że zasada podobne – podobne – różne jest najbezpieczniejszym sposobem na to, by rozbawić publiczność. Słyszałeś pewnie wiele dowcipów o brunetce, rudej i blondynce.
Rozsądne brunetka i ruda są tylko po to, by absurdalne zachowanie blondynki wywołało tym większą niespodziankę. Trzeci element to zwrot akcji, który zbija słuchaczy z tropu.
W oparciu o cyfrę trzy możesz budować nie tylko całe fabuły, ale i pojedyncze sceny. Tytułowa bohaterka filmu Zakonnica w przebraniu decyduje się ujarzmić grupę krnąbrnych uczniów katolickiej szkoły w San Francisco. Rozpoczyna się lekcja, a ona staje za biurkiem. Nie wie, że na przerwie uczniowie posmarowali jej krzesło klejem.
Wita się z uczniami i zamierza usiąść, ale… z sali pada pytanie. Odpowiada i znów próbuje usiąść, gdy… przerywa jej kolejne pytanie. Dopiero za trzecim razem siada i przykleja się do krzesła.
Zasada „do trzech razy sztuka” jest zakorzeniona w ludzkiej psychice. Czytelnik oczekuje, że po jednej nieudanej próbie nastąpi kolejna. Jeśli Twojej bohaterce udało się uciec przed mordercą, to czytelnik jest prawie pewien, że to jeszcze nie koniec, że napastnik wróci.
Być może ktoś powiedział Ci, że jakaś scena w Twojej powieści jest nieuzasadniona. Łatwo to naprawić. Wróć do wcześniejszej partii tekst i dodaj dwie zapowiedzi, sugerujące tę scenę. A jeśli chcesz czytelnika zaskoczyć, wprowadź tylko jedną zapowiedź i to dużo wcześniej – tak, by czytelnik zdążył o niej zapomnieć.
Jak wykorzystać trójkę w zadaniu
Myśl o trójce na każdym etapie pisania tekstu. Nie tylko fabuły i sceny, ale i akapity czy pojedyncze zdania zyskują na potrójności. Wpis na blogu podziel na trzy części, opatrzone nagłówkami.
W zdaniu z wypunktowaniem trzy podpunkty są skuteczniejsze niż dwa lub cztery, ponieważ człowiek woli mieć do wyboru trzy niż dwie rzeczy.
Spójrz na te słynne cytaty, tytuły i hasła reklamowe, które wykorzystują moc cyfry trzy:
Veni, vidi, vici.
Jedz, módl się, kochaj
Wolność, równość, braterstwo.
Just Do it.
Chwile, które łączą
No to Frugo.
Ty także możesz wykorzystać magię trójki w swojej opowieści. Spróbuj ułożyć kolejne zdania według zasady: podobne – podobne – różne, np. Była piękna. Była doskonała. Była tak wyniosła, że bałem się spojrzeć jej w oczy.
Literatura to nie matematyka, więc magia trójki nie zawsze zadziała. Ale kto wie, może trójka uratuje scenę lub zdanie, z których jesteś niezadowolony?
Źródła:
Linda S. Clare, Writing to the Rule of Three, mysterywritingismurder,
Amy Raby, Rule of Three in Writing, amyraby
Liz Bureman, The Rule of Three, thewriterpractice
Więcej na temat tego, jak wykorzystywać liczby w tekście reklamowym, przeczytasz w mojej książce Fast text.
Przeczytaj także:
4 sekrety budowania napięcia na każdej stronie powieści
Co to jest paralelizm i jak go wykorzystać na 3 sposoby
autorka książek specjalistycznych i beletrystycznych, doktor nauk humanistycznych, certyfikowana trenerka biznesu
16 komentarzy do „Magia cyfry trzy. Jak ją wykorzystać w zdaniu i opowieści”
Właśnie dlatego Samsung Galaxy S3 jest najfajniejszy. Abstrahując.
Mnie się bardzo podoba coś takiego jak trylogia, jak Władca Pierścieni. (i pewnie ze względu na magię trójki są trzy filmy o Hobbicie a nie dwa) Niestety, ocena trójka na świadectwie nie zrobiła na moich rodzicach szczególnego wrażenia, ale mówimy raczej o magii w literaturze, w szkole się to raczej nie sprawdza no chyba że mowa o trzech klasach liceum i ogólnie o trzech etapach zasadniczej edukacji (podstawówka, gimnazjum, liceum) bez studiów.
Po lekturze tego wpisu zastanowiłem się trochę, i faktycznie. Trójek wszędzie pełno. Zauważyłem na przykład, że bohaterka moich „Kronik” które teraz piszę, będzie przechodzić przez trzy zasadnicze rozdziały jej życia. W dodatku świadomie tego tak nie planowałem.
Mam tylko jedno pytanie co do metody S.Kinga. Skoro nie podoba mi się pierwsza wersja tekstu, to mam napisać drugą… a potem jeszcze trzecią? Jeśli z góry mam planować pisanie trzech wersji, to nic mi się przy drugiej nie będzie chciało robić, bo przecież wiadomo, że to nie jest ta prawdziwa, ostateczna…
U różnych pisarzy sprawdzają się różne metody:) Komuś wystarczy jedna wersja, innemu potrzeba aż pięć. Zwykle jest tak, że tekst zyskuje w drugiej wersji, ale nie zawsze musi tak być. Nadmiernym perfekcjonizmem można czasami zepsuć tekst:)
Wiem, że minęło trochę czasu od zapytania, ale może ktoś czytający komentarze też będzie miał podobne wątpliwości.
No więc Stephen King, gdy pisał o tym w książce pt. „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” miał na myśli wersje jako korekty. Piszesz jeden tekst, bez myślenia o czytelnikach, po prostu to co ci mózg przyniesie na palce,a gdy już skończysz, dajesz tekstowi przeleżeć trochę i dopiero po kilku tygodniach (jeśli tekst krótszy można szybciej, chodzi o to by robić to jakby to był obcy tekst) otwiera się tekst na czytelników i wygładza, poprawia, usuwa zbędne fragmenty, itd. A po znów jakimś czasie robi się kolejną korektę, wygładza się wersję drugą. I w tych wersjach chodzi po prostu o to, że po jakimś czasie patrzymy na nasz tekst zupełnie inaczej i nie da się tego zrobić za jednym posiedzeniem, dlatego tak ważne jest, by wprowadzić kilka wersji korekt.
Ja osobiście piszę nieco inaczej. Jako że dawno nie pisałem i pod wpływem artykułów z tego bloga, jak i innych materiałów, cały czas się dokształcam, to modyfikuję od początku tekst jaki mam (6500 słów póki co) zaraz po przeczytaniu kilka artykułów, wtedy od razu wprowadzam wiedzę teoretyczną do praktyki i ćwiczę warsztat. Inaczej czytanie tych tekstów z bloga raczej nie ma sensu. Co po przeczytaniu, kiedy się wszystko zapomni, lub zostanie wiedza teoretyczną? A po przeczytaniu iluuuuuuś tekstów tak naprawdę można mieć taką wiedzę i zerową praktykę, że zacząć potem pisać może być bardzo trudno. Miałem tak kilka lat temu. Naczytałem się dużo, nie praktykując pisania i nie mogłem zacząć z powrotem pisać, bo wydawało mi się to zbyt słabe, za dużo wiedziałem i każde moje zdanie wydawało się zbyt suche.
Dlatego podczas nauki proponuję te wersje wprowadzać wcześniej, ćwiczyć warsztat cały czas.
Tak, teoria pomaga najbardziej, gdy równocześnie wciela się ją w życie i wdraża do pisarskiej praktyki.
Czytam Pani bloga już od dawna i jestem zachwycona jego przydatnością. Wpisy są naprawdę genialne, bardzo pomocne. Od Pani wiele się nauczyłam.
Mam jednak prośbę o taki wpis: otóż zamierzam napisać powieść fantastyczną, ale wcześniej piszę sobie całą fabułę szczegółowo, żeby się nie pogubić. Zatrzymuję się jednak na niektórych wątkach, a także mam wrażenie, że czegoś w niej brakuje. Przede wszystkim wydaje mi się, że świat przedstawiony jest dość płytki. Byłoby więc wspaniale, gdy napisała Pani coś o tym, jak dopracować fabułę i scenerię w powieści (np. czego nie może zabraknąć itp.); w jaki sposób wyratować bohatera z kłopotów, kiedy się na to nie ma pomysłu i jeszcze: jak opisywać magię, czary?
Z góry dziękuję.
To będą tematy na kilka wpisów:) Postaram się napisać je w najbliższym czasie.
A ja mam pewne pytanie. 😀 Piszę jedno opowiadanie, a właściwie to już taką pierwszą książkę do kształcenia swojego pisarstwa, ale ciągle mam nowe pomysły. A tu siedząc na przystanku zobaczę gołębie hodowlane i już obmyślam hstorię biednej dziewczyny, której rodzina je hoduje, albo znajdę zdjęcie znad morza i wyobrażam sobię historię seksownej sufrerki, bądź bojącej się wody delikatnej dziewczyny… Pomysłów mam masę od A do Z i nie mam pojęcia, jak je zwalczać, bo jak zaczynam je spisywać, to wczesniejszy schodzi na bok… 😀
Pozdrawiam!
To normalne na początku przygody z pisaniem. W pewnym monecie jeden z pomysłów stanie się tak silną inspiracją, że trzeba będzie to spisać, a inne odejdą na chwilę w cień. Jeszcze trochę cierpliwości:)
Pocieszyła mnie Pani 😀 Myślałam, że jestem tak niezdecydowana, że w końcu będę miała tysiąc nieskończonych pomysłów, a zapomnieć niektórych też byłoby szkoda, więc postanowiłam kupić notatnik i zapisywać w dany dzień dany plan zamiast jakiś spotkań, czy świąt 😀
Pozdrawiam i przepraszam, jeżeli niepotrzebnie Pani spamuję… 😀
Ależ to nie jest żadne spamowanie:)
Swój świat fantastyczny dopieszczam od 10 lat. Polecam rysowanie map, spisywanie legend czy tworzenie nazw, ale jeśli ma się na to ochotę. Można też spontanicznie jak Sapkowski 🙂
Ważne by świat zaczął żyć własnym życiem.
Po za tym tak osobiście to polecam omijanie szerokim łukiem powielania Tolkiena. Pełno już takich skopiowanych światów z wojowniczymi ludźmi, elfami w lasach i krasnoludami w kopalniach…
Jestem ciekaw następnych wpisów o tym..
Zgadza się, powielanie Tolkiena zdecydowanie się przejadło. Gratuluję wytrwałości w tworzeniu własnego fantastycznego świata. Na pewno powstanie coś bardzo dopracowanego:)
Mam taką prośbę. Nie samą trójką człowiek żyje. Jest jeszcze 4, 7 i inne liczby. Mogłaby pani napisać coś o symbolice liczb, kolorów?
Pozdrawiam, Wstęga Deszczu 🙂
Dobrze, choć akurat spośród cyfr to trójka jest najbardziej powszechna w literaturze. Natomiast jeśli chodzi o kolory, trochę już o nich pisałam we wpisie Jak ubrać bohatera oraz Pisarska paleta barw, ale z pewnością powrócę jeszcze do tego tematu.
Świetny wpis.
Mi zazwyczaj wychodzi za drugim razem…
Piszę książkę, sama dla siebie i swojej rodziny.
Mam 13 lat.