Niektórzy pisarze są mistrzami w trudnej sztuce pisania długich, potoczystych zdań, w których można się rozsmakować. Na przykładzie fragmentu prozy Bohumila Hrabala poznasz 7 cech takiego zdania, które możesz wykorzystać w swoim tekście.
Proponuję przyjrzeć się bliżej takiemu właśnie mistrzowskiemu zdaniu z pierwszego rozdziału Postrzyżyn Bohumila Hrabala:
Lubię te swoje płonące lampy, w których świetle noszę na stół talerze i sztućce, w których świetle otwierają się gazety albo książki, lubię oświetlone blaskiem lamp ręce leżące od niechcenia na obrusie, odcięte ludzkie ręce; ze splotu ich linii można wyczytać charakter człowieka, do którego te ręce należą; lubię owe przenośne lampki naftowe, z którymi wychodzę wieczorami naprzeciw gościom i oświetlam im twarze i drogę, lubię lampy, w których świetle robię szydełkiem firanki i pogrążam się w głębokich marzeniach, lampy, które zgaszone gwałtownym dmuchnięciem wydają dławiący swąd, wypełniający ciemny pokój niczym wyrzut.
Zdanie to ma prawie 100 wyrazów (a konkretnie 92). Jak autorowi udało się uniknąć zagmatwania?
Od początku jest jasne, czego zdanie dotyczy: lamp. Widzimy błyszczące w ich świetle sztućce, oświetlone nimi kartki książek i gazet, twarze i drogę. Światło wydobywa kontrasty, co szczególnie mocno widać w najpiękniejszym chyba fragmencie zdania, poświęconym rękom, których część oświetlona blaskiem lampy jest jakby odcięta od tej, która spoczywa mroku.
Całe zdanie mieni się grą świateł i cieni. Jedność tematyczna jest więc powodem, dla których nie wydaje się zagmatwane. Ale nie jedynym.
Z pewnością jest to także zasługa licznych powtórzeń, które rytmizują tekst. Celowe powtórzenie pojawiają się zawsze w tym samym miejscu tekstu (np. na początku kolejnych zdań) i dzięki temu eksponują treści ważne dla autora.
Ponadto spowalniają tempo zdania. Umożliwiają wprowadzenie nowych treści z opóźnieniem, dzięki czemu czytelnik może rozsmakować się w lekturze, poczuć, jakby czas płynął wolniej.
Na początku każdego z kolejnych zdań pojawia się czasownik lubię. W jednym tylko zdaniu słowo to występuje aż cztery razy, a jeszcze więcej, bo aż pięciokrotnie powtarza się słowo lampy.
Jeszcze bardziej zadziwiające jest sześciokrotne powtórzenie słowa który (fraza w których świetle – pojawia się aż dwa razy z rzędu!). Ten niezwykle ryzykowny zabieg stylistyczny zastosowany przez niewprawnego pisarza mógłby świadczyć jedynie o nieporadności warsztatu. Pod piórem Hrabala niebezpieczne powtórzenie staje się atutem.
Zwróćmy uwagę, że słowo który nie pojawia się byle gdzie, lecz za każdym razem rozpoczyna kolejne zdania podrzędne. Kiedy występują obok siebie podobnie zbudowane zdania lub ich człony, powstaje paralelizm.
Dzięki umiejętnemu zastosowaniu paralelizmu, historia rozwija się nieśpiesznie jak opowieść przy ognisku. Ponadto można w ten sposób osiągnąć efekt narastania wypowiedzi – Hrabal w każdym kolejnym zdaniu dodaje coś nowego do opisu lamp.
Pomimo, że jest to opis, Hrabal unika nudnego i statycznego czasownika być. Zastępuje go innymi dynamicznymi czasownikami, takimi jak: noszę, wychodzę, oświetlam. Lampy opisane więc zostały poprzez działania, którym służą.
We fragmencie znajdziemy też wiele konkretnych, obrazowych rzeczowników, które pobudzają wyobraźnię czytelnika. W tekście Hrabala każdy rzeczownik jest konkretny, a więc np. firanki robione szydełkiem czy przenośne lampki naftowe.
Warto też zwrócić uwagę na dobór przymiotników, które uszczegóławiają rzeczowniki, np. gwałtowne (dmuchnięcie) czy ciemny (pokój), głębokie (marzenia), dławiący (swąd). Nie ma ich zbyt dużo, gdyż o malowniczości prozy decydują nie przymiotniki, lecz właśnie dobrze dobrane, obrazowe rzeczowniki.
Autor zadbał także o melodyjność tekstu. Osiągnął to poprzez dobór słów o odpowiedniej długości i właściwym brzmieniu. Spójrzmy raz jeszcze na końcówkę zdania: lampy, które zgaszone gwałtownym dmuchnięciem wydają dławiący swąd, wypełniający ciemny pokój niczym wyrzut.
Krótkie słowo wyrzut, umieszczone na końcu tak długiego zdania i poprzedzone sekwencją dłuższych słów, brzmi tak, jakby ktoś nagle zdmuchnął lampę.
Podsumujmy. O tym, że długie zdanie będzie się dobrze czytało, decyduje 7 cech:
- spójny temat
- celowe powtórzenia
- paralelizm (odpowiadające sobie człony)
- dynamiczne czasowniki
- obrazowe rzeczowniki
- szczegółowe przymiotniki
- melodyjność.
Więcej o tworzeniu długich zdań przeczytasz w mojej książce Magia słów.
Przeczytaj także:
Jak zrytmizować tekst na 3 sposoby
Jak opisywać wnętrza? To zależy od perspektywy
Dynamiczny czasownik. Co to jest i jak ubarwia styl
Obrazowy rzeczownik. Co to jest i jak ubarwia styl

autorka książek specjalistycznych i beletrystycznych, doktor nauk humanistycznych
10 odpowiedzi na “Jak pisać piękne długie zdania wzorem Hrabala”
Co do wyzej zacytowanego zdania,osobiscie uwazam,ze jest nudne i za dlugie.Takie zdania jak te nie trafiaja do przecietnego odbiorcy.I wbrew temu co Pani twierdzi takie zdania sie bardzo zle czyta.Pozdrawiam
Najpierw interpunkcja i polskie znaki później krytyka. Pozdrawiam
A mi, dla odmiany, zdanie Hrabala bardzo się podoba.
Powtórzenia dodały tutaj zdaniu rytmu, nastroju i nie brzmią źle. Za to, kiedy sam redaguję lub piszę własne teksty (co prawda nie literackie, ale też chciałbym, żeby dobrze się czytały), czytelnicy zwracają mi uwagę, że mam słowo „który” odmieniane przez wszystkie przypadki w co drugim zdaniu i wypada to kiepsko.
Czy zna Pani jakieś sposoby na poradzenie sobie z tym problemem? Można zastępować „który” imiesłowami, ale wychodzi wtedy bardzo formalny i trudny w odbiorze tekst.
W tym wypadku najlepiej będzie podzielić zdania na krótsze. Zresztą, w tekstach internetowych zdania krótkie „czytają się” dużo lepiej. Ewentualnie można też zastąpić który średnikiem, ale to nie zawsze się sprawdzi. Najlepsze zdania to opowieści w miniaturze; mają swojego „bohatera” (tym bohaterem może być wszystko, także termin abstrakcyjny), który działa. Powinniśmy unikać rzeczowników odczasownikowych (np. czytanie) w roli podmiotu, a strony biernej, czasowników modalnych i czasowników mieć i być w roli orzeczenia. Wówczas zdania staną się bardziej dynamiczne, a powtórki takich słów jak który znikną samoistnie. Na ten temat piszę w najnowszej książce, więc na razie nie mogę więcej zdradzić:)
Dziękuję za odpowiedź!
Trafiłam do Pani szukając metod, które pomagałyby dzieciom rozwijać umiejętność pisania, ponieważ moja córka pisze lakonicznie, z dużym wysiłkiem i bez polotu. Nie potrafię jej pomóc z powodu moich doświadczeń szkolnych. Ogromnie lubiłam pisać. Zarówno wypracowania jak i pamiętniki, opowiadania. Czytałam i pisałam bez opamiętania. Na zadany krótki opis oddawałam wielostronicową pracę a nauczycielka rozpływała się w pochwałach. Podejrzewam, że widziała pokraczność wypowiedzi, wielokrotnie złożone zdania, górnolotny styl ale nie chciała hamować kreatywności. Niestety zachorowała i zmarła a moja nowa nauczycielka bezlitośnie wykreślała całe strony, rozcinała zdania czerwonymi kropkami, czerwonym wężykiem podkreślała całe ciągi zdań, ubarwiając marginesy miażdżącymi komentarzami na temat rozwlekłości. Łatwo się domyślić efektu edukacyjnego owych poczynań. Do dziś mam traumę. Nie lubię pisać, a gdy muszę piszę automatycznie, wszystkie przecinki namiętnie zastępując potem kropkami, byle powstały zdania możliwie najprostsze i najkrótsze. Z trudem mi się to udaje. Wciąż mam tendencję do rozpisywania się (co widać). Miało to być krótką dygresją. Do rzeczy. Przeczytanie powyższego postu wywołało dylemat, rozmyślania i chęć przełamania oporu w pisaniu. Pisaniu, którego bardzo mi brakowało, choćby pamiętnika, notatek, komentarzy na blogach. Postaram się przeplatać zdania złożone z prostymi i przypomnieć sobie radość jaką daje wyrzucanie z siebie tysięcy słów i myśli. Dziękuję.
Wracając do mojej córki, która w przeciwieństwie do mnie, nie odczuwa najmniejszej potrzeby pisania ani nawet opowiadania. Czy mogłaby Pani napisać artykuł o pisaniu przez dzieci ? Jak kierunkować, uczyć, zachęcać do pisania. Jakieś proste rady, by przychodziło im to łatwiej i dawało radość. Jak budować wrażenie lekkości pióra, przyjemności odbioru. Jak pisać gdy chcą by treść była zabawna, ciekawa, wciągająca ale na poziomie dziecka? Chciałabym żeby córka zaznała przyjemności z pisania. Chciałabym móc dać jej przekonanie, że robi to w kierunku rozwoju, bez względu na to czy nauczyciele będą oceniać podobnie.
Pozdrawiam Ala
Bardzo ciekawy komentarz. To normalne, że w młodości wielu z nas ma górnolotny styl. Czasami mam wrażenie, że ludzie bardzo młodzi mają w swych pisarskich próbach większe skłonności do patosu i powagi niż starsi. Ale nic w tym złego, z tego się wyrasta. Skoro pisanie sprawiało Pani radość, powinna Pani zapomnieć o dziecięcej traumie i dalej przelewać myśli na papier. Niech się Pani cieszy pisaniem, a czytelnicy to wyczują i docenią. Niech Pani się nadmiernie nie przejmuje tym, czy to jest wystarczająco dobre, tylko po prostu pisze. Z czasem ilość przejdzie w jakość:)
Co do pisania przez dzieci – zamierzam napisać taką książkę, ale wcześniej mam jeszcze w planach dwie inne, więc może póki co, zgodnie z Pani sugestią, napiszę wpis na blogu na ten temat:)
„Ilość przejdzie w jakość” 🙂 Tak dokładnie o to chodzi. Dokładnie tego spodziewała się moja pierwsza polonistka. Pamiętam, że początkowo podejmowała próby korekcji ale szybko zorientowała się, że one mnie dezorientują i blokują. Jestem nieuleczalnym wrażliwcem. Druga prawdopodobnie miała słuszne uwagi ale obcesowość, z jaką je podawała, była dla mnie trudna do udźwignięcia. Żałuję, że to mnie tak zablokowało. Przez lata nie pozwalałam moim myślom uwalniać się wraz z tuszem długopisu. Ten blog jest o literaturze, w moim przypadku nie o pisarstwo chodzi ale jak się okazało pełni też rolę misji i może pomóc w przełamaniu oporów w pisaniu „jakimkolwiek czegokolwiek”.
Będę ogromnie wdzięczna za wpis o pisaniu przez dzieci. Analizowałam ten temat i wiem, że jest złożony i wielowarstwowy ale będę czekać z niecierpliwością na jakieś wskazówki. Mam ogromne zaległości w podstawach. Nigdy oprócz wspominanego bezrefleksyjnego i nie wyjaśnianego przekreślania zdecydowanej większości tego co wychodziło spod mojego pióra, nie miałam okazji dowiedzieć się czegokolwiek ważnego w kreowaniu opowieści i szlifowania pisarskiego warsztatu. A „bryki” okazały się być wystarczające do zadowolenia licealnym polonistek. Pisze Pani wciągający bardziej niż niejeden kryminał blog dla profesjonalistów. Tych mniej zaawansowanych jako odbiorców treści jest znacznie więcej jak sądzę, przyda nam się parę wskazówek.
Pozdrawiam Ala.
Tak, mam świadomość, że powinnam stworzyć kilka wpisów na temat podstaw pisania i może już najbliższy wpis temu poświęcę. Pierwotnie planowałam, że na blogu będę pisała o tworzeniu tekstów literackich, internetowych i naukowych, ale istotnie – dział literacki od jakiegoś czasu zdominował pozostałe. Zamierzam niedługo wrócić do pozostałych tematów. Porównała Pani ten blog do kryminału – bardzo mi miło:)
Pani teksty są świetne. Dziękuje.